sobota, 10 grudnia 2011

Tajemniczy ktoś cz.1

Jak zwykle wstałam o 6. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Mama już czekała ze śniadaniem. Jak co dzień musiałam iść do szkoły. Musiałam, tak, bo to nie jest dla mnie żadna przyjemność. Nikt mnie w niej nie lubi, nie mam żadnych przyjaciół. Wiem, że to tylko przyjściowe i z czasem znajdę jakąś koleżankę ale teraz .. wszyscy mnie wyśmiewają. Mama mówi, że jestem dzielna i dam radę. Chciałabym ..
Pierwsza lekcja : historia. Całe szczęście, że w tej klasie każdy siedzi sam, bo inaczej nikt by nie chciał się do mnie dosiąść. Po jaką cholerę się przeprowadzaliśmy ?! To wszystko nie ma sensu. Kiedy patrzę na te 'ładne' dziewczyny, które ubierają się w dobrych sklepach i chłopaków (zazwyczaj sportowców), którzy się ubiegają o ich względy to aż mi się wymiotować chce. Jestem chyba jedyną dziewczyną w klasie, która nie ma chłopaka. Dla nich to obciach, no bo jak. ale wróćmy do lekcji. Pan wreszcie sprawdził sprawdziany, mam nadzieję, że dostanę jakąś dobrą ocenę, bo się uczyłam prawie 2 dni. Podchodzi do mnie i wręcza mi kartkę. Ocena : dobra.   Chyba liczyłam na więcej ale jest ok. Drrrrrryń ! . O tak ! Wreszcie przerwa .. jeszcze tylko 5 godzin i wracam do domu. Idę tymi stromymi schodami na stołówkę aby zjeść moje drugie śniadanie. Nagle, ku mojemu zdziwieniu wołają mnie dziewczyny z mojej klasy. Wiecie, sama elita klasowa. Anka mówi : - Może pani wyrzucić to do kosza ? - wskazując na stertę papierków po kanapkach. - Słucham ?! - odpowiedziałam. - No przecież 'pani' tu pracuje. - Anka ! Ja chodzę z Tobą do klasy. - Wybacz, po Twoich ubraniach wywnioskowałam, że jesteś woźną ! Hahahaha .. Cała sala zaczeła rżeć. Wybiegłam, bo po co miałam tam zostać i się upokarzać. Uciekłam tak w ogóle z 2-óch ostatnich lekcji. Nie miałam ochoty tam dłużej siedzieć ..

Brak komentarzy: